„POKÓJ MÓJ WAM DAJĘ” I ŁAMANIE CHLEBA
Pokój, o który prosi kapłan w imieniu wiernych i który po jego wezwaniu: „Przekażcie sobie znak
pokoju”, uczestnicy Mszy Świętej przekazują sobie wzajemnie, nie jest ich własnym, ludzkim pokojem,
lecz pokojem Chrystusa; jest Jego darem.
W krajach europejskich najczęściej stosowaną formą przekazania pokoju jest podanie ręki. Znak
pokoju można także przekazać w milczeniu, ale zawsze z ciepłym spojrzeniem i przyjacielskim
uśmiechem; można też wypowiedzieć słowa „Pokój z tobą”, na co druga osoba odpowiada „Amen”.
Wspólnota z Chrystusem jest zarazem wspólnotą ludzi między sobą.
W czynności łamania Hostii przez kapłana odprawiającego Mszę Świętą wracamy do
Wieczernika. Pierwsi chrześcijanie spotykali się na łamaniu chleba, czyli sprawowali Eucharystię.
Łamanie Chleba ma głębokie znaczenie, gdyż jest znakiem budowania wspólnoty. Jeden Chleb jest
łamany, aby wielu mogło Go spożywać. Wymowę gestu łamania Chleba wyraża Ogólne wprowadzenie
do Mszału rzymskiego, mówiąc, że „wierni, choć liczni, tworzą jedno Ciało przez przyjmowanie Komunii
z jednego Chleba, jakim jest Chrystus umarły za zbawienie świata i zmartwychwstały” (nr 83).
„BARANKU BOŻY”
Gdy kapłan łamie Hostię, wierni odmawiają lub śpiewają: „Baranku Boży, który gładzisz grzechy
świata…”. Obrzęd ten prowadzi nas pod krzyż, na którym umiera Jezus Chrystus, Boży Baranek. Chleb,
który jest łamany, nosi łacińską nazwę hostia, która oznacza także zwierzę ofiarne. Wcześniej w liturgii
wschodniej chleb przeznaczony do konsekracji nazywano „barankiem”. Sam Chrystus jest więc
Barankiem Bożym, który oddaje życie za ludzi, gładząc ich grzechy.
„OTO BARANEK BOŻY”
Słowa te, wypowiadane (trzy razy z gestem bicia się w piersi), wyrażają nasze poczucie
grzeszności. Tak naprawdę nie jesteśmy godni, aby Chrystusa, Boga samego, przyjąć do naszych serc.
Zdobywamy się pokornie na tę odwagę mocą wiary w to, że to On sam, Baranek niewinny, przyjął na
siebie nasze grzechy i mocą swojej śmierci na krzyżu je gładzi, niszcząc w ten sposób to, co nas od Niego
dzieli.
Słowa „Panie, nie jestem godzien…”, wypowiadamy wszyscy, wraz z kapłanem. Jest to wspólne
i pokorne wyznanie wiary w moc Chrystusa i zarazem znak. Tworzymy jedną wspólnotę, aby
uczestniczyć w tej jednej jedynej w swoim rodzaju Uczcie i aby przyjąć jeden i ten sam Chleb Życia.
KOMUNIA ŚWIĘTA
W Komunii Świętej przyjmujemy Jezusa Chrystusa i potem nosimy Go w naszym sercu.
Adorujmy Go w drodze do domu, w ciągu dnia, uświadamiajmy sobie Jego obecność.
O tym jak wielką godność posiada człowiek, który w Komunii Świętej przyjął Chrystusa do
swojego serca, mówi pewne zdarzenie z życia św. Filipa Neri. Celebrując Eucharystię, zauważył, że
pewna baronowa prawie zawsze zaraz po przyjęciu Komunii Świętej opuszczała kościół. Pewnego razu
posłał za nią czterech ministrantów ze świecami, aby jej towarzyszyli. Gdy owa dama zobaczyła ich obok
siebie, zaskoczona zapytała: „Co to ma znaczyć?”. Wtedy podszedł do niej Filip Neri i powiedział: „Pani
opuszcza kościół zaraz po przyjęciu Komunii Świętej i pani niesie w sobie Ciało Chrystusa. Nauka
Kościoła głosi, że gdy Pan Jezus w Hostii jest wynoszony poza kościół, np. w procesji, powinny być
noszone obok niego płonące świece. Dlatego posłałem ministrantów, aby towarzyszyli pani w drodze do
domu”. Mocno zawstydzona dama wróciła do kościoła i już nigdy więcej nie opuszczała go przed
zakończeniem Mszy Świętej.
W CISZY RAZEM Z KAPŁANEM
Po przyjęciu Ciała Pańskiego zalecana jest modlitwa w ciszy. Poza wspólnotowym wymiarem
przyjęcia Komunii Świętej, trzeba podkreślić jej znaczenie dla osobistego duchowego życia każdego
uczestnika Eucharystii. Zjednoczenie z Chrystusem w chwili przyjęcia Jego Ciała jest najgłębszą formą
spotkania Boga z człowiekiem. Dlatego wierni, zanim zaśpiewają pieśń na dziękczynienie, powinni mieć
możliwość osobistej rozmowy z Chrystusem nawiedzającym ich serce. Jest to moment ciszy, który nie
powinien być zajmowany śpiewem. Chrystus zaprasza na głębokie spotkanie z Nim: „Jam jest chleb
życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie” (J
6,35).